No to padniecie... w nowym salonie, otwartym poprzedniego dnia, u Azjatek (weszłam z ulicy, po potrzebowałam PILNIE) sam pedicure + hybryda robiły prawie ... 4 GODZINY. To znaczy co zrobiły (bo dosłownie kilka się zmieniało) to sprawdzały, zmywały i poprawiały i tak w kółko. Niby lepiej, bo mogły zignorować błędy, ale nie spodziewałam się, że trafię do takiej wietnamskiej szkółki kosmetycznej, bo inaczej tego saloniku nie potrafię nazwać. Po prostu się totalnie uczyły, nie uprzedzając mnie o tym wcześniej.