Ja zawsze tłumaczę i tłumaczę... lecz zdażają się klientki tak uparte, że nie da rady nic zrobić. Staram się przekonywać, że to będzie szkodliwe itp, itd...Jeśli mimo wszystko klientka upiera się na to, owszem zgadzam się, ale podkreślam przynajmniej 3 razy, że to jest tylko i wyłącznie na jej odpowiedzialność....Zazwyczaj jest tak, że faktycznie nic się nie dzieje, lecz jeśli niestety zdarzy się coś niemiłego zawsze przypominam, że to było wyłącznie na odpowiedzialność klientki.
Alonka, pisałaś, że te paznokcie były ogromne. Otóż ja też miałam taki przypadek. Kobietka robiła paznokcie w Stanach, u chinki. Pazurki były w takim stanie, że wolałam zdjąć i założyć nowe niż zużyć 3 pilniki na ich wypiłowanie. Złapałam za gilotynke i...... hehe.... uwierzycie, że one się nie chciały zmieścić do niej???Masakra! Były naprawdę OGROMNE! Ale co było w tym najlepsze. Babeczka opowiadała, że to tak super, że 40 minut i idzie do domu, a nie 3godziny tak jak w Polsce. To straszne, że niektórzy nie zwracają uwagi na jakość, byleby było szybko i tanio! Zdażają wam się też takie klientki? Aha... I co było też dla niej najfajniejsze?... Pani chinka przed rozpoczęciem spytała sie:"Chcesz tanim akrylem czy drogim"? No i oczywiście była zachwycona tym rozwiązaniem. Można było wybrać czy chce się droższy lepszy akryl, czy jakiś tani kiczowaty. Ta klientka wybrała tańsze rozwiązanie. Ciekawa jestem tylko czy droższa wersja była także tak niechlujnie wykonana?