Ania mnie zrozumiała w 100%
a to czy klientka się kwalifikuje może stwierdzić recepcjonistka która ma znać branżę, księgwość itp
a) umówmy się, że recepcjonistka siedząc na recepcji, może sobie poczytać tematyczne książki, czasopisma branżowe, porozmawiać z kosmetyczką która akurat ma przerwę, poza tym pracując w salonie widzi jakie przypadki się zdarzają i jak są obsługiwane. W marketach budowlanych też nie pracują kierownicy budowy a mimo to pracownicy mogą pomóc laikowi przynajmniej nakierować się na dany problem...
b) jeśli recepcjonistka nie ma pojęcia jak pomóc, krótko pracuje i nie wie jeszcze o co w tym chodzi - zawsze może zapytać kosmetyczkę - jeśli jest wolna lub zapisać nr telefonu i przekazać go kosmetyczce kiedy ta skończy wykonywany zabieg. Klientka zza monitora skazana jest tylko na siebie.
c) ostateczne decyzje zawsze podejmuje wykonująca zabieg kosmetyczka, jednak wcześniejsza rozmowa z"recepcjonistą" pozwala wyeliminować wiele wpadek. Nie trzeba być kosmetologiem żeby znać listę przeciwwskazań do popularnych zabiegów. W trakcie rozmowy można zapytać klient czy aby na pewno kwalifikuje się do danego zabiegu.
Program w salonie w którym pracuje więcej osób jest moim zdaniem niezbędny... To tak jak by teraz przekonywać biura rachunkowe ze Excel jest do bani i że najlepsze to są kalkulatory i liczydła
A gdyby klientki, przez chaotyczne zapisy zablokowały każdej z dziewczyn w gabinecie 2h dzienne + przychodziły by klientki na zabiegi, które się na nie kwalifikują... to niestety ale biznes by się co najmniej nie rozwijał o ile nie upadł... o rozwoju i inwestycjach w sprzęt o kadrę nie wspominając...
Także zakup programu polecam, jednak w dawaniu klientom wolnej ręki zalecam dużą ostrożność.