A ja muszę powiedzieć, że po "sopot" juz nie siegne z wlasnej nieprzymuszonej woli.
po pierwsze moja skóra nabierała po nim tak intensywnego zapachu, że nie mogłam wytrzymać, a im dłuzej używałam tym wydawał mi się owy zapach mniej znośny i intensywniejszy.
Po drugie i krem do twarzy i balsam sa zbyt rzadkie jak dla mnie, przez co np. na nogach szybko sie wchlanial i pozostawial smugi bo wydawalo mi sie ze rownomiernie roztarlam.
Pomimo stosowania pilingów i innych cudow na kiju z czasem cera nie byla juz tak odzywiona itp i musialam przezucic sie na inny krem brazujacy.
obecnie wiem, ze kremy brazujace mozna stosowac z umiarem i od czasu do czasu. Chyba wole isc na solarium z dobrym aktywatorem na pare minut niz smarowac sie nie wiadomo czym. A co do "sopotu" to za podobna cene mozna wybrac sobie cos fajniejszego i gesteszego przede wszystkim:).
pozdrawiam