Moim ulubieńcem jest czerwony Garnier, jeśli np. nie wychodzę na mróz bez rękawiczek, to wystarcza, że posmaruję ręce raz dziennie, tylko na noc, i dłonie są cały czas gładkie i nawilżone nawet na kostkach, gdzie szybciutko robi mi się nieprzyjemna tarka. Minus jest taki, że zostaje po nim wyczuwalna tłusta warstwa, więc w ciągu dnia używam jakiegokolwiek kremu, który się w miarę dobrze wchłania i dodaję do tego kroplę jakiegoś olejku, ostatnio jojoba i z czarnuszki.