Mialam w gabinecie podobny problem.
Jako studentka odbywalam praktyki w gabinecie mamy i poprosilam ja o to, aby po mnie przyjela kilka dziewczyn z mojej szkoly (nie znalam ich dobrze, laczylo nas jedynie to, ze mieszkaly w oklicy mojej miejscowosci). Niestety mama bardzo sie sparzyla, zginely kosmetyki, lakiery.....dziewczyny nic nie robily, zero zainteresowania czymkolwiek, siedzialy i patrzyly i odliczaly, az bedzie godzina konca pracy. W pewnym momencie zaczely tak grac na nerwach, ze mama caly czas chodzila poddenerwowana we wlasnym miejscu pracy, ktore i bez tego jest stresujace....
Dlatego problem lezy po jedenj jak i drugiej stronie, czasami to kosmetyczka nie wykazuje inicjatywy, a czesto tez sie zdarza, ze praktykanta daje tak popalic, ze pozniej nie chcemy ich przyjmowac do gabinetu.