Co prawda znam taki przypadek - właścicielka zdziera ile się da, ale wydaje mi się to bardzo nie fair. Jeśli ktos chce gabinet a nie ma własnego lokalu, to go wynajmuje i tyle. I to sa pieniążki dla właściciela. Do tego dochodzą opłaty takie jak prąd, woda - wiadomo - ale tego tez nie płacimy właścicielowi...
A z drugiej strony w umowie o wynajem moze byc zawarte cos takiego, ale o tym kosmetyczka musi wiedziec przed podpisaniem. I albo sie zgadza albo nie. Ja bym na to nie poszła.